W co najmniej dwóch polskich miastach można od jakiegoś czasu zobaczyć tajemnicze plakaty utrzymane w surowej stylistyce. Znajdziemy na nich tylko napis „Wolności nie ma” i kod do zeskanowania przez komórkę. Kod przenosi nas na stronę sugerującą, że jesteśmy w przededniu premiery kampanii społecznej lub komercyjnej, która obraca się wokół hasła wolność.
Tajemnicza promocja filmu
O kampanii możemy usłyszeć również w sieci. W jej promocję zaangażowały się znane artystki, między innymi Kasia Nosowska czy Roma Gąsiorowska. Na materiałach wideo umieszczonych w internecie kobiety mówią, czym dla nich osobiście jest wolność. Promocja utrzymana jest w niejednoznacznej stylistyce, dzięki czemu widz do końca nie wie, jaki jest cel całej akcji. Dopiero niedawno okazało się, że wszystko to jest eksperymentalną kampanią reklamową nowego filmu. Jego premiery możemy spodziewać się za kilka tygodni. Nie zobaczymy go jednak ani w kinach, ani w telewizji, a wyłącznie w modelu podobnym do pay-per-view.
Podobne działania marketingowe zdarzały się już na całym świecie i dotyczyły różnych branż. Efekt niepewności i zaciekawienia pozwala skutecznie utrzymać uwagę odbiorcy. Dzięki temu możemy liczyć, że z przyjemnością doczeka on do premiery i będzie śledził dalsze losy naszego projektu. Świetnie sprawdza się przy tym zegar, czy inne duże liczydło, odmierzające czas do wielkiego finału lub premiery. Rozwiązanie to zostało zastosowane również tu. Na jednej ze stron, do których odnosi nas plakat, znajdziemy właśnie zegar odliczający czas do rozpoczęcia drugiej części kampanii, która zapewne będzie już trochę jaśniejsza.
O naturze filmu sporo możemy dowiedzieć się nie tylko z klimatu jego promocji, ale i z doboru artystów, którzy się w niego zaangażowali. Wolnościowa tematyka pozwala domyślać się, że będzie to produkcja niszowa ze sporymi ambicjami artystycznymi. Czy tak będzie w rzeczywistości, przekonają się widzowie, którzy zdecydują się zapłacić za projekcje we wspomnianym już modelu pay-per-view.