Shockvertising to termin pochodzący z języka angielskiego łączący słowa shock – szok oraz advertising – reklama. Spolszczona nazwa tego zagadnienia to reklama szokująca, która w swoim przekazie wykorzystuje motywy w społeczeństwie uznawane za kontrowersyjne, ryzykowne oraz wzbudzające w odbiorcy mieszanie uczucia. Kluczowym celem takich działań jest zainteresowanie konsumentów produktem, którego dana kampania dotyczy.
Shockvertising ma także za zadanie wesprzeć krótkoterminowe koncepcje sprzedaży oraz eksploatować na granicy dobrego smaku zagadnienia związane z tematami tabu, jak np. seks, pornografia, przemoc czy strach. Jednak ideą reklamy szokującej nie jest obrażenie jej odbiorców. W dużej mierze odwołuje się do poczucia humoru konsumentów, stanowiąc także swego rodzaju wyzwanie dla kwestii religijnych, moralnych czy seksualnych. Intencją ekspertów zajmujących się reklamą i marketingiem jest przyciągnięcie uwagi klientów za wszelką cenę, np. poprzez niekonwencjonalne zwroty, skojarzenia, a niejednokrotnie doprowadzenie do szoku, złości, negatywnych uczuć. Nie ma nic gorszego niż spot reklamowy czy billboard, który nie wzbudził emocji i przeszedł bez echa. Warto jednak wspomnieć, że shockvertising może przekroczyć pewną granicę estetyki i odstraszyć znaczne grono klientów. W dużej liczbie przypadków gra jest jednak warta świeczki, a ryzyko wkalkulowano w koszty. Dzieje się tak, ponieważ skandal jest narzędziem wykorzystywanym do osiągnięcia rozgłosu niedużym nakładem, np. poprzez kontrowersyjną grafikę czy hasło. Jeśli media zainteresują się skandalizującą kampanią przy wielu głosach oburzenia, to koniec końców zafundują produktowi darmowy rozgłos. Jest to mechanizm działający w myśl „nieważne, jak o tobie mówią, ważne, żeby mówili”.
Shockvertising na polskim rynku reklam
Shockvertising znalazł swoje miejsce także na polskim rynku. Za jeden z przykładów mogą posłużyć poczynania marketingowe firmy Adrian, która zajmuje się produkcją rajstop. Pierwsza kampania, która bardzo przyciągnęła uwagę odbiorców, została oparta na pokazaniu walorów modelki plus size w kusym stroju, gdzie głównym elementem stylizacji były pończochy marki. Ogromne billboardy stały się częścią outdoorowego krajobrazu, wywołując niemałe kontrowersje. Shockvertising okazał się trafionym pomysłem – sprzedaż produktów zanotowała wzrost o 70%, co utwierdziło firmę w przekonaniu, że obrana droga w kontekście biznesowym jest słuszna. Marka Adrian także dziś do swoich projektów zaprasza osoby nietypowe i kontrowersyjne z kręgów polityki czy show businessu. Twarzami kampanii były m.in. Anna Grodzka, pierwsza transpłciowa posłanka czy Monika Kuszyńska, była wokalistka zespołu Varius Manx, która po wypadku samochodowym jeździ na wózku inwalidzkim.
Są także kampanie stworzone nie po to, aby generować zysk finansowy, ale edukować. Koronnym tego przykładem jest inicjatywa Niebieskiej Linii, która ponad dwie dekady temu wypromowała billboardy przeciwko przemocy z hasłem przewodnim „bo zupa była za słona”. Na plakatach uwiecznione zostały kadry pobitych kobiet i dzieci – kampania osiągnęła ogromny sukces, wzbudzając niemałe zainteresowanie i zmusiła społeczeństwo do otwartych rozmów na ten niełatwy temat.